niedziela, 12 listopada 2017



12 listpada 2017r.



Na chaos, w około nas, na morze nienawiści, na zimną obojętność i cynizm



''Trzeba nam dużo prostych słów

jak

chleb

miłość

dobroć

aby ślepi w ciemności

nie zgubili

właściwej drogi



trzeba nam dużo ciszy ciszy

i w powietrzu i w myśli

abyśmy usłyszeli głos

gołębi

mrówek

ludzi

serc



i ich bolesny krzyk

pośród krzywd

pośród tego wszystkiego

co nie jest

ani miłością

ani dobrocią

ani chlebem''



Wiersz Haliny Poświatowskiej.










poniedziałek, 6 lutego 2017




Ippensen- Süd 6 lutego 2017r.



Wczoraj były siódme urodziny Wojtusia . Złożyłam mu życzenia i chwilę porozmawialiśmy. Kocham ten jego szczerbaty uśmiech ...gubi mleczaki a tak niedawno a tak niedawno cieszyliśmy się z pierwszych...Obiecałam mu po powrocie wspólny wypad w plener i tort ...A dzisiaj ...Jestem wdzięczna za dobro w moim życiu…

Niedawno skończyłam prasowanie i rozmowę z Kasinkiem . Pocieszyłyśmy się swoją obecnością.

Teraz siedzę na łóżku. Przede mną prostokąt okna. W jednej części w oddali chwieja się leniwie gałązki brzozy, bliżej okna zieleni się krzew azalii a jeszcze dalej wysoki świerk.

Błękitnieje zimowe niebo .Słońce rzuca na  ścianę w pokoju dhttps://www.youtube.com/watch?v=-BvaqOAes_orżące cienie liści. Za chwilę pójdę zrobić kawę Mariannie a sobie jakąś herbatę – złapałam się parę razy na tym ,że piszę rzeczowniki wielką literą ...zabawne …



Już noc ...pora spać jeszcze
tylko ,,Stationary Traveller'' wybrzmi do końca …




poniedziałek, 30 stycznia 2017


29 stycznia 2017 r
Ippenssen – Süd

Za kilka dni minie miesiąc odkąd tu jestem...

30 stycznia 2017 r.

...I wciąż jest jak być powinno, czyli dobrze.

Niestety pogoda zmienna i ciśnienie także. Marianna odczuwa te zmiany. . Często skarży się na bóle głowy, stawów i kości... Rozumiem ją bo i mi ta huśtawka pogodowa daje się we znaki.


W niedzielę dostałam do dyspozycji samochód . Zabawnego krótkiego mercedesa w kolorze ...fuksji . Miałam więc możliwość zobaczyć trochę dalszą okolicę. Wypytałam Hei ke ( żeby nie było – przy pomocy Google ) o okoliczne lasy i ich mieszkańców. Żyją tu jelenie i dziki. Oraz sporo ptactwa.

Odpaliłam więc Mercedes ( w takim kolorku to tylko ona ) i pognałyśmy w plener. Nawet nie przypuszczałam ,że sprawi mi to taką przyjemność, i że brakowało mi samochodu.

Jeleni i dzików nie zobaczyłam, miałam ,natomiast okazję widzieć żurawie , chodziły sobie skrajem łąki . Nie udało mi się ich sfotografować ,gdyż nie miałam się gdzie zatrzymać. Pokręciłam się po okolicznych wsiach około dwóch godzin. W drodze powrotnej stanęłam na polnej drodze i poszłam na spacer . Słońce świeciło , humor mi dopisywał a po głowie plątały mi się słowa z piosenki Cory -,,..dobrze mi ,ach jak dobrze mi…''




W czasie mojej nieobecności córka Marianny upiekła pyszne ciasto . Była więc kawa ,dla mnie zielona herbata i słodki poczęstunek.

Heike o osiemnastej pojechała do domu a ja przygotowałam Mariannie aromatyczną i kojącą kąpiel . I tak powoli dzień zbliżył się do końca…
Tej nocy Marianna spała spokojnie ,
natomiast ja nie…śniła mi się… Łąka

Amarantowa
od kwitnącej smółki
faluje
po rozległej równinie
jak woda gorejąca
Nadzy

na jej dnie
wilgotnym i ciepłym

niecierpliwymi rękami
odnajdujemy siebie

a ona zmywa z nas

wszystko
co nie jest tobą
wszystko


co nie jest mną


M Hillar.




...






   


           






















sobota, 14 stycznia 2017

14 stycznia 2017 r.
Ippensen- Süd

Niedawno wróciłam ze spaceru. W soboty mam kilkugodzinną przerwę, i z przyjemnością wyszłam na przechadzkę.
Moja podopieczna jest spokojną osobą. Ma swoje ulubione piosenki i pieśni , mam sposobność osłuchać się z j. Niemieckim.
Niestety, ma też dosyć mocno posuniętą demencję więc

nie mam okazji do konwersacji z nią. Szukam innych możliwości do ćwiczeń. Sporo pomaga mi w tych zmaganiach Sza.

W okno mojego pokoju zagląda duży krzew azalii japońskiej. Kiedy zakwitnie będę miała cudny widok...Ciekawa jestem jakiego koloru są jego kwiaty...
Dobrze mi tu...Córka i syn P. Marianny troszczą się o mój komfort.
Wychodzą mi naprzeciw i są ogromnie wyrozumiali...Zresztą ja też się staram a ponieważ bardzo lubię

swoją pracę i generalnie lubię ludzi więc jest mi łatwiej.

Już dawno nie śmiałam się tak dużo jak teraz ,głownie z powodu bzdur, które wychodzą podczas posługiwania się tłumaczem Google.

Myślę,że ten wyjazd dobrze zrobi nie tylko moim finansom ale i samopoczuciu. W Polsce za dużo na siebie brałam i byłam wymęczona. Teraz jest moja podopieczna,którą się opiekuję  i ludzie którzy troszczą się o mnie...ci tu na miejscu i ci porozrzucani po Polsce i świecie...Piszą, dzwonią...są .



















.

niedziela, 1 stycznia 2017

31 grudnia 2016 r.

...Minął sierpień , odleciał wraz ze złotymi liśćmi wrzesień,październik i listopad. Za kilkadziesiąt minut odejdzie spowity w woale mgieł grudzień…

Kamil śpi ,mnie zbudził telefon. Dzwoniła z Włoch siostra ojca Kamila. Trochę porozmawiałyśmy.

Wciąż pachnie choinka i pierniki.Złocą się pomarańcze. Mile trzaskają łupane orzechy. W filiżance zielona herbata...mruga płomień świec.
To dobry czas na wspomnienia...

Szafirowa Dziewczyna wraz dziećmi dotarła na sierpniowy biwak. Bardzo byłam ciekawa osoby, która tak soczyście i barwnie potrafi pisać.
Pojechałyśmy z Kasinkiem na dworzec
Sza znalazła ich pierwsza. Podeszła do mnie postawna blondynka, ukryta za wielkimi okularami. I chociaż było widać , że jest zmęczona, to wyglądała na silną osobę. To pierwsze wrażenie okazało się zresztą prawdziwe bo Szafirowa Dziewczyna ma silną osobowość . Ale wtedy, kiedy ją przytuliłam podczas powitania, poczułam jaka jest rozedrgana i krucha...więc przytuliłam ją tak porządnie do serca ...i już w nim została...moja piąta córka...

Byłam również z Wojtusiem nad morzem. I mimo chłodnego wiatru i dość zimnej wody, wypad był udany.
Wojtek biegał po plaży ,ganiał się z falami i próbował przekrzyczeć i wiatr i szum fal. Muszę powiedzieć, że całkiem dobrze sobie radził.

Tak wiele się dzieje niepokojących rzeczy. To co zdawało się byč pewne i stałe, okazuje się kruche i niepewne. Zależne od poglądów jednego człowieka...wszak nie tak miało byč…

Julia we wrześniu skończyła osiemnaście lat. Podejmuje swoje dorosłe decyzje. Jedna z nich uderzyła we mnie z taką siłą,że jeszcze nie mogę się pozbierać.
Mimo, iż jej decyzja przeraża mnie, i wszystko we mnie krzyczy ,,NIE'' bo nie mam zaufania do tej instytucji, jestem i będę z nią, bo jest moim dzieckiem. Kocham ją. Potrzebuję tylko czasu na oswojenie się z tym.
I życzę jej, żeby znalazła na tej Drodze ukojenie ,szczęście i spokój oraz to czego szuka. Gdyby jednak, okazało się , że to nie ta droga, żeby znalazła w sobie odwagę, siłę i pokorę, żeby powiedzieč pomyliłam się i zawróciła z niej.


Za kilka dni wyjeżdżam z kraju na parę miesięcy. Dojrzewałam do tej decyzji od jakiegoś czasu...Będę pracowała w swoim zawodzie, jedno co mnie niepokoi ,to bardzo nikła znajomośč języka. Uważam jednak, że poradzę sobie z tym…

Myśli płyną , błąkają się po wspomnieniach i nawet nie zauważyłam kiedy przyszedł Nowy Rok



Patrzę na zegar, jest wpół do drugiej...Już styczeń 2017 rok. Oby był szcześliwy i spokojniejszy …