29
stycznia 2017 r
Ippenssen
– Süd
Za
kilka dni minie miesiąc odkąd tu jestem...
30
stycznia 2017 r.
...I
wciąż jest jak być powinno, czyli dobrze.
Niestety
pogoda zmienna i ciśnienie także. Marianna odczuwa te zmiany. .
Często skarży się na bóle głowy, stawów i kości... Rozumiem ją
bo i mi ta huśtawka pogodowa daje się we znaki.
W
niedzielę dostałam do dyspozycji samochód . Zabawnego krótkiego
mercedesa w kolorze ...fuksji . Miałam więc możliwość zobaczyć
trochę dalszą okolicę. Wypytałam Hei ke ( żeby nie było –
przy pomocy Google ) o okoliczne lasy i ich mieszkańców. Żyją tu
jelenie i dziki. Oraz sporo ptactwa.
Odpaliłam
więc Mercedes ( w takim kolorku to tylko ona ) i pognałyśmy w
plener. Nawet nie przypuszczałam ,że sprawi mi to taką
przyjemność, i że brakowało mi samochodu.
Jeleni
i dzików nie zobaczyłam, miałam ,natomiast okazję widzieć
żurawie , chodziły sobie skrajem łąki . Nie udało mi się ich
sfotografować ,gdyż nie miałam się gdzie zatrzymać. Pokręciłam
się po okolicznych wsiach około dwóch godzin. W drodze powrotnej
stanęłam na polnej drodze i poszłam na spacer . Słońce świeciło
, humor mi dopisywał a po głowie plątały mi się słowa z
piosenki Cory -,,..dobrze mi ,ach jak dobrze mi…''
W
czasie mojej nieobecności córka Marianny upiekła pyszne ciasto .
Była więc kawa ,dla mnie zielona herbata i słodki poczęstunek.
Heike
o osiemnastej pojechała do domu a ja przygotowałam Mariannie
aromatyczną i kojącą kąpiel . I tak powoli dzień zbliżył się
do końca…
Tej
nocy Marianna spała spokojnie ,
natomiast ja nie…śniła mi się…
Łąka
Amarantowa
od
kwitnącej smółki
faluje
po
rozległej równinie
jak
woda gorejąca
Nadzy
na
jej dnie
wilgotnym
i ciepłym
niecierpliwymi
rękami
odnajdujemy
siebie
a
ona zmywa z nas
wszystko
co
nie jest tobą
wszystko
co
nie jest mną
M
Hillar.
...